29 kwietnia 2024

Czy owe krzyczenie na psa jest dobre, czy złe?

W życiu prawie każdego opiekuna, który zajmuje się psem nadchodzi ów dany moment, w którym ma się chęć nakrzyczeć na swojego pupila ze złości i nerwów. Zniszczone przedmioty, pogryzione krzesła, buty i obsikane kanapy to jedne z przyczyn, przez które mamy ochotę krzyczeć na pupila. Często też ma się chęć na okrzyczenie psa podczas spaceru, wówczas, wtedy gdy pies jest, niesforny mogą, zdenerwować osobę, która jest nadmiernie cierpliwa. Czy warto krzyczeć na psa? A może jednak nie? Wszystko się dowiesz z właśnie tego artykułu co jest dobre co złe.

Krzyczenie na psa czy jest złe a może prawidłowe?

Na samym wstępie owego artykułu należy zaznaczyć, że podnoszenie głosu na psa jest bardzo złe i nawet nie przyniesie skutku dobrego a odwrotny. Na ogół pies nie rozumie, o co nam chodzi, rozumie jedynie, krótkie słowa możesz tak naprawdę rozładować tylko swoją frustrację, a pies i tak nie zrozumie, zamiast polepszyć, sytuacje możecie, ją pogorszyć pies boi się tych emocji, które wtedy pokazujesz a co najgorsze, gdy reagujesz na złe zachowania psa. Pies zrozumie to, że może robić to po raz kolejny ze względu, że zwracasz na niego uwagę, ale i tak będzie się tylko bał Ciebie, a to nie o to chodzi. W podejściu do psa warto wykorzystać techniki, które wykorzystywane są podczas tresury psa. Więcej informacji znajdziemy na stronie przedszkole dla psów.

Niereagowanie na psa jak wpłynie?

Jak wpłynie niereagowanie na psa, gdy coś zrobi? Jest to dobry pomysł, nawet gdy zbije, naczynia obsika, kanapę i zniszczy, meble posprzątaj, to co się da i nawet na niego nie reaguj, pies zacznie, się gubić co się dzieje, wówczas zacznie do Ciebie podchodzić, ale wciąż go ignoruj, a za dobre zachowanie głaszcz, go i chwal, łagodnym głosem dodatkowo daj, mu smakołyk, który lubi, a przy złym zachowaniu zignoruj, psa nawet na parę godzin, wówczas wtedy pies zrozumie po pewnym czasie, że za złe rzeczy nie jest, nawet pogłaskany, a to bardzo lubi, każdy pies, wtedy przestanie broić na tyle ile może, by nie być ignorowany.